Kasia i Krzysztof – Plener ślubny w Tatrach

Urocza para, tatrzańska dolina oraz fotograficzne wyzwanie sprawiały, że już nie mogliśmy doczekać się tego pleneru. Jednak nasza cierpliwość była wystawiona na próbę. Trudno było wstrzelić się w pogodę i kilka razy musieliśmy przekładać nasz wyjazd. W końcu Kasia i Krzysztof pojechali i na miejscu, sobie tylko znanym sposobem,  zaczarowali aurę. Czekały nas dwa intensywne dni, z których jesteśmy mega zadowoleni. Choć plecaki ciążyły, nie było dla nas miejsca w schronisku (poza podłogą) to efekt zrekompensował wszystko.

Swoją drogą to podziwiam Kasię, że potrafiła zrobić sobie make up, m.in. na Szpiglasowej Przełęczy… z niewielką pomocą swojego męża 🙂
Dziękujemy Wam za niebanalną przygodę i życzymy szczęścia bez liku!

Kasia i Krzysztof

Oto historia pewnej pary, która deszcz przegonić umiała…

W przeddzień uroczystości przez Łódź przetoczyła się burza, ale taka przez duże B. Ulewa i wyładowania. Ściana wody uniemożliwiła dojazd, a my przecież mieliśmy się spotkać. Padało też w ich Wielkim Dniu… pod dom Panny Młodej dojechaliśmy w strugach wody. Czas mijał, zbliżała się godzina zero, deszcz nie odpuszczał, a niebo co jakiś czas rozświetlały pioruny. Dopiero przed kościołem jakby trochę ustał… powiedzieli sobie “tak” (od tej pory zacznę wierzyć, że to magiczne słowo) i chyba zaczarowali niebo bo kiedy wyszli z kościoła już nie padało, a poburzowe powietrze było świeże i orzeźwiające. Takie widać miało być. Później było coraz cieplej. Niesamowita charyzma Kasi i błysk w oku szalejącego na parkiecie Krzysztofa sprawiły, że żal było odjeżdżać.. zabawa trwała do samego rana.

Ale to nie był koniec naszej wspólnej przygody… wkrótce czekał nas niesamowity wyjazd w południowe rejony Polski .

Ceremonia: Archikatedra Łódzka