Urocza para, tatrzańska dolina oraz fotograficzne wyzwanie sprawiały, że już nie mogliśmy doczekać się tego pleneru. Jednak nasza cierpliwość była wystawiona na próbę. Trudno było wstrzelić się w pogodę i kilka razy musieliśmy przekładać nasz wyjazd. W końcu Kasia i Krzysztof pojechali i na miejscu, sobie tylko znanym sposobem, zaczarowali aurę. Czekały nas dwa intensywne dni, z których jesteśmy mega zadowoleni. Choć plecaki ciążyły, nie było dla nas miejsca w schronisku (poza podłogą) to efekt zrekompensował wszystko.
Swoją drogą to podziwiam Kasię, że potrafiła zrobić sobie make up, m.in. na Szpiglasowej Przełęczy… z niewielką pomocą swojego męża 🙂
Dziękujemy Wam za niebanalną przygodę i życzymy szczęścia bez liku!